Historia zakładu S. Fränkel ? relacja ze spotkania z R. Horningiem Wistubą

W poniedziałek 29 lipca w Centrum Tradycji Tkackich miało miejsce kolejne spotkanie związane z historią rodów Fränkel i Pinkus oraz prudnicką fabryką tekstylną. Tym razem w roli prelegenta wystąpił znany już miejscowej publiczności Robert Horning Wistuba z Nowego Jorku. Pierwszy jego wykład, także w muzeum, odbył się we wrześniu minionego roku. Amerykański badacz dziejów fabrykantów, współpracujący na co dzień z Instytutem Leo Baecka, przedstawił temat związany z osobą sekretarki ostatniego właściciela zakładu Hansa Huberta Pinkusa - Helene Bürgel Bauer.

Dość licznie przybyli goście (mimo pełni sezonu urlopowego i wysokich temperatur), a wśród nich m.in. władze Prudnika, mieli okazję zmierzyć się z zagadnieniem dotąd zupełnie nieznanym. Jak się okazało główna bohaterka odczytu to postać tyle samo interesująca, co anonimowa. Z urodzenia Prudniczanka, córka inspektora miejskiego tutejszych wodociągów, w latach 30-tych minionego stulecia była asystentką Hansa Huberta Pinkusa w zakładach S. Fränkel. Przez niemal całe dorosłe życie współpracowała z nim, wspierając go w wielu zawodowych inicjatywach.

Nie przeszkodziły w tym nawet trudne koleje losu obojga. Syn Maxa Pinkusa po dojściu do władzy nazistów musiał opuścić Prudnik udając się na emigrację do Wielkiej Brytanii. W latach 50-tych podjął próby reaktywacji zakładów S. Fränkel na Bawarii. Po zakończeniu drugiej wojny światowej i zmianie granic prudnicką małą ojczyznę pozostawiła także Helene Bürgel Bauer przenosząc się do Brunszwiku. Mimo odległości dawni prudniczanie przez 30 lat prowadzili ze sobą ożywioną korespondencję, głównie na płaszczyźnie zawodowej. Wzajemne odwiedziny również nie należały do rzadkości. Wielką zasługą Hansa było materialne wspieranie byłych pracowników zakładów S. Fränkel, którzy po 1945 roku pozostawali w Prudniku. Nieoceniony wkład w to przedsięwzięcie wniosła Helene.

Należy podkreślić, że czyniła to wszystko nieodpłatnie. Czynnikiem motywującym działania obojga była niewątpliwie obustronna sympatia, a w głównej mierze przywiązanie do rodzinnego miasta.

O tym wszystkim przy pomocy prezentacji multimedialnej i wsparciu germanisty i tłumacza oraz pracownika muzeum Marcina Domino opowiadał Amerykanin, którego korzenie także sięgają ziemi prudnickiej. Przodkowie Roberta Horninga Wistuby wyemigrowali pod koniec lat 30-tych z Białej do Stanów Zjednoczonych. Zafascynowany losami twórców miejscowej potęgi włókienniczej wciąż zgłębia ten temat. Kolejne spotkania związane z tą kartą prudnickiej historii przed nami. Już teraz serdecznie na nie zapraszamy.

Marcin Domino.

Publikacja: Środa, 7 sierpnia 2013r. godz.:19:28.

Inne aktualności dodane w tym samym czasie:

Powrót do wyboru aktualności